poniedziałek, 9 lipca 2012

wroc (is not my) love

Po siedemnastu latach Wrocek odwiedzony. Było miło, ale nie jest to "moje" miasto.  Mimo starych dziecięcych kątów, wielu  rodzinnych wspomnień i odnowionej starówki szału nie było. Takie tam, niemieckie miasto. Nawet nie wykreślili Hitlera z honorowych obywateli miasta. Pfff! Do plusów zaliczyć można Ogród Japoński, romantyczny most z kłódkami i Brave Festival. Tegoroczny festiwal odbył się pod hasłem wtajemniczenia kobiet , a cały dochód z imprezki będzie przeznaczony na rzecz dzieci z Tybetu, Nepalu i krajów afrykańskich. Poniżej niepowtarzalna Bi Kidude.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.