Nie umiem wyrazić mojej wdzięczności za ustawienia rodzinne. Jak miło jest zostawić rodziców za plecami i ruszyć swoją drogą. Jak bardzo można poczuć, że złość i żal osłabia i zatrzymuje w miejscu. Jaki spokój ogarnia całe ciało, gdy wszystkie bolesne doświadczenia zostają zamienione w pozytywne cukierki. To kojące mrowienie w stopach i relaksacyjne wibrowanie bioder...bezcenne.
Na deser Marsha Jorgensen i jej / w pewnym stopniu terapeutyczne/ prace
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.