piątek, 27 kwietnia 2012

wiosna przyszła



























Siedzę i obserwuję , co się teraz dzieje. Czuję napływające ciepło do mojego brzucha, ciepłe dłonie, spokojny oddech, bolący palec u nogi, uśmiech na twarzy. Wokół słońce, śpiewające ptaszyny i okrzyki biegających małych dzieci. Czy potrafię to zaakceptować? Powiedzieć temu tak? Jak najbardziej! Widząc , co się dzieje wokół , dostrzegam Drogę do Mojego Domu. Bezpieczne gniazdko, gdzie spotykam się ze swoimi tęsknotami. Miłość, Zaufanie, Twórczość, Harmonia - to wszystko jest we mnie.Nie muszę tego nigdzie szukać. Mam to w sobie. Patrząc drugiej osobie w oczy zaglądam w jej duszę i ślę  energię z serca. Tak. Porozumienie dusz. Tego szukam. To znajduję.




wtorek, 24 kwietnia 2012

motto na dziś


"Wszyscy wiedzą, że coś nie da się zrobić i wtedy pojawia się ten jeden, który nie wie, że się nie da i on właśnie to coś robi." Albert Einstein
 
 

wtorek, 17 kwietnia 2012

17 / 04 / 2012


Jak spadającą gwiazdę, miraż, płomień,
Jak magiczną iluzję, kroplę rosy, pęcherzyk powietrza na wodzie,
Jak sen, błyskawicę lub chmurę:
Tak postrzegaj wszystkie rzeczy. 


Budda

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

sztuka życia



Film "Nietykalni" poruszy każdego, a jeśli nie , to świat się kończy. Zawsze wiedziałam, że współczesne kino francuskie porusza ważne tematy codziennego życia, ubierając je w dobry humor i  chwytającą za serce muzykę.  Z kina wyszliśmy poruszeni, zapłakani i oczyszczeni z wiosennego przesilenia. To film, który pozwala wnieść coś nowego i świeżego do życia, a przecież o to w dobrym kinie chodzi. 

niedziela, 15 kwietnia 2012

czas na oddech



Zostaw miasto.
Posłuchaj rzeki.
Posłuchaj ludzi.
Jesteś blisko.

***********

Za 3 dni Zen Coaching, wygrany w konkursie Dojrzewalni Róż, z samym twórcą metody - Karem Landfaldem. Na nowo odkryję kim jestem i za czym tęsknię (choć TO już ustaliłam kilka tygodni temu). Wierzę, że  ZC zbliży mnie do mojego celu-bycia w świadomym, kreatywnym i radosnym życiu. Przecież obecność tu i teraz sama w sobie jest transformująca.

***********

Umysł jest zaczątkiem wszystkich problemów człowieka, ale także miejscem, gdzie się je rozwiązuje. Umysł to ukryty skarb, po którym przechadzamy się codziennie, nie zdając sobie sprawy z jego wartości. Chodzi tylko o to,żeby wejść w jego posiadanie, żeby nad nim zapanować i uczyć się, aby robić wszystko świadomie, a nie coraz bardziej nieuważnie. /Tiziano Terzani/

czwartek, 12 kwietnia 2012

zaproszenie do refleksji

Spotkania z ludźmi uświadamiają mi kim już nie jestem, kim nie chcę być i jaka jestem dzisiaj. Czasami, po takich spotkaniach, czuję się  zawiedziona. Często, w takich chwilach,  sporządzam bilans zysków i strat danej znajomości. Obiecuję sobie wtedy, że więcej czasu i energii będę poświęcać szczególnym i wyjątkowym relacjom, z których wynika coś więcej niż poczucie rywalizacji, uszczypliwości , zwykłej poprawności. Nie wiedzieć czemu, po pewnym czasie daję drugą, trzecią i dziesiątą szansę energii, która jest pusta lub zabarwiona żółcią. Wczoraj doznałam prawdziwego smutku i szczęścia zarazem. Pomimo rozczarowania w okolicy pępka , poczułam szczęście inne niż dotychczas, szczęście związane ze szczerym poczuciem własnych wartości., takich głęboko skrywanych , fundamentalnych, obdartych z lęku , wstydu i niepewności. OSHO mówi, że miłość jest delikatnym kwiatem. Ten kwiat musi być chroniony, wzmacniany, podlewany. Tylko wtedy będzie rósł. Ja się czuję takim kwiatem i dołożę wszelkich starań, aby ten stan trwał wiecznie, pozbawiony chwastów i sztucznego nawozu.


**********

A teraz rozpoczynam weekend. Wyłączam komputer i idę na jogę! Będę robić psa z głową w dół, świecę (świetnie rozluźnia gardło!) i bohatera. Wreszcie wyszło słońce!


 

keep calm & eat chocolate




środa, 11 kwietnia 2012

sen o życiu

Wiesz, śnił mi się dom w górach. Był cały z drewna. Był w kolorze matki natury. Dużo ludzi w nim było. Przychylnych i przyjaznych ludzi. Był gwar i małe latarenki w ogrodzie. Cicha muzyka też się z głośników sączyła . Widziałam ciepłe spojrzenia. Słyszałam śmiech i życzliwe słowa. Czułam Twój dotyk i nosek przyklejony do szyi. Były tam drzwi. Wszystkie otwarte, jakby zapraszały gości na długie intymne rozmowy. Byłeś tam Ty i Ja. Może to nie był sen?

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

każdy dzień









"Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw." / Phil Bosmans /

niedziela, 8 kwietnia 2012

święta, hej!

W religijnym galimatiasie naszej rodziny święta spędzamy według uznania, w zależności od nastroju i propozycji chwili. Do wyboru:
1. Pobudka (musi być długa), przy dźwiękach Hippisa made in India .
2. Śniadanie numer 1 we dwoje, przy dźwiękach j.w. 
3. Kąpiel we dwoje (musi być długa), przy dźwiękach Brindo .
4. Śniadanie numer 2 + żurek 
5. Świętowanie 59. rocznicy pożycia małżeńskiego dziadków.
6. Spacer z psem .
7. Spotkanie z twórczością cyganerii, a dokładnie Papuszy (Bronisławy Wajs) .
8. Godzinna rozmowa telefoniczna z ciocią z Wrocławia. Rozmowa o dietach, chorobach i sanatoriach. Coraz trudniej jest obronić dietę wegetariańską, a WHO, wpisując wegetarianizm na listę chorób psychicznych, w tym mi wcale nie pomaga. 
9. Półgodzinna rozmowa z tatą. Rozmowa o wszystkim i o niczym, w tym o kocie, któremu dano na imię Gruczoł ( nie chcę znać historii tego imienia).
10. Dokument o Vivienne Westwood.
11. Film, książka, muzyka .
12. Sentymentalna wizyta w Feta na Freta + szarlotka na ciepło z lodami i bitą śmietaną (MNIAM!!!)
13. Romantyczny spacer po ogrodach BUW. 
14. Przejażdżka (ruch posuwisty)  rowerem po Starym Mieście (ile tam było ludzi!).


********

Las
Pokochał mnie las,
dał mi cygańskie słowo.
Wiatr nauczył mnie śpiewać,
rzeka płakać pomogła
Wszystkie kwiaty leśne
szyją mi spódnicę
Wszystko, co w lesie żyje,
to siostry moje i bracia.
Najmilsze moje lasy
dymy wznoszą pod niebo,
ogniska proszą Boga,
żeby lasów nie tknął płomień
Dziś, jutro życie moje minie
i w moim lesie zostaną
moje niemądre pieśni
i zaśpiewa je las
czarny, zielony, czerwony.
/Papusza/ 

środa, 4 kwietnia 2012

I see U

Gdybyśmy mogli zajrzeć dostatecznie głęboko w oczy ludzi, dostrzeglibyśmy ich obawy, ból, smutek, gniew- wszystkie ich uczucia. Są to jednak emocje, których ludzie nie chcą okazywać. Bycie widzianym w smutku lub gniewie oznacza utratę twarzy. Staramy się więc ukrywać swoje słabości przed innymi i, co gorsza,  przed sobą. Sądzę, że funkcjonujemy według cichej umowy: " Nie będę zaglądał w twoją duszę, jeżeli ty nie będziesz zaglądał w moją". Uważamy to za kwestię dobrego wychowania, by nie przenikać masek, jakie noszą ludzie. W rezultacie rzadko dostrzegamy ludzi. Gdy ludzie pozdrawiają się, rzadko patrzą sobie w oczy. W odpowiedzi na "Jak się masz?" automatycznie odpowiadają, że "świetnie". Jakże to dalekie od tradycyjnego pozdrowienia afrykańskiego "Widzę cię". Zbyt wielu z nas mieszka w swojej głowie zamiast w ciele. 

*********

Lubię porównywać przeżycia terapeutyczne do sposobu, w jaki Dante relacjonuje swe przygody w Boskiej Komedii. Gdy poeta gubi się w lesie, gdzie czekają na niego trzy dzikie bestie, wzywa Beatrycze, swoją opiekunkę w niebie. Ponieważ droga do domu prowadzi przez piekło i czyściec, Beatrycze posyła rzymskiego poetę Wergiliusza, by go poprowadził. Gdy przechodzą przez piekło, Dante przygląda się karom wymierzanym grzesznikom. Przejście jest niebezpieczne, gdyż jeden fałszywy krok może spowodować, że utknie na zawsze w jednym z dołów piekielnych. Tylko dzięki przewodnictwu Wergiliusza udaje się Dantemu bezpiecznie przejść prze piekło i  czyściec. W trakcie terapii przechodzę się przez podobne doświadczenie, podążając ścieżką ku samopoznaniu i zdrowiu. 

niedziela, 1 kwietnia 2012

A w wolnym czasie odczarowuję deszcz 










WOR

Ostatni wieczór spędziłam przy dźwiękach Warszawskiej Orkiestry Rozrywkowej im. I. Krenza, która pojawiła się w Cafe w ramach 32.Warszawskich Spotkań Teatralnych. Jeśli miałabym określić ten koncert jednym zdaniem to użyłabym  stwierdzenia: postmodernistyczny i trudny do określenia. Kompilacja klasyki, absurdu, transu,disco i matematycznej logiki. Wszystko okraszone dobrym humorem i niezwykłą pasją Marcina Maseckiego - dyrektora artystycznego, kompozytora, pianisty. Jak nie mógł dyrygować rękami, to ruszał nogą i głową. 17-osobowy zespół zagrzewany do gry zaraźliwą ekspresją dyrygenta, bawił się muzyką w bardzo eleganckim i gustownym stylu. Ci ludzie byli muzyką!  Nie zabrakło również groteski w postaci wokalistyki przebranej za harcerkę, która wyglądała bardzo komicznie na tle grajków ubranych w białe smokingi. Mnie nie schodził uśmiech z twarzy. WOR zmienia świat przez muzykę!